
Kim Gun-mo: "Artysta Ludowy", który udowodnił niewinność i świętuje powrót na scenę
Jak pamiętamy Kim Gun-mo? Czy pamiętacie szok, gdy w 1992 roku niczym meteoryt pojawił się z piosenką „Noc bez snu, pada deszcz”?
W tamtym czasie scena muzyczna była zdominowana przez piosenkarzy ballad o schludnym wyglądzie lub efektowne grupy taneczne. Na tym tle pojawienie się młodego mężczyzny, który daleki był od bycia uroczym chłopcem lub wyrzeźbionym przystojniakiem, ale wyglądał jak łobuziak i trochę niezdarny, było prawdziwym przełomem. Takie było nasze pierwsze wrażenie o Kim Gun-mo.
Zanim jeszcze pierwsze wrażenie zdążyło zniknąć, jego muzykalność oszołomiła Koreę Południową. Jego unikalny, wręcz dziwaczny głos, w połączeniu z wirtuozerią gry na fortepianie i wybuchową siłą wokalną z poczuciem rytmu, stworzył nieporównywalny dźwięk, niepodobny do żadnego innego piosenkarza. Zmierzył się nie zewnętrzną powłoką „pierwszego wrażenia”, ale istotą „muzyki”, a publiczność natychmiast rozpoznała ten geniusz.
Jego drugi album „Wymówka” (1993) wywołał falę reggae i sprzedał się w oszałamiającej liczbie 2,8 miliona egzemplarzy. Jego 11-tygodniowa seria zwycięstw w programach muzycznych była dopiero początkiem. A w 1995 roku jego trzeci album „Niewłaściwe spotkanie”, który sprzedał się w ponad 3 milionach egzemplarzy (najlepiej sprzedający się pojedynczy album według Księgi Rekordów Guinnessa), ostatecznie wyniósł go do rangi „Artysty Ludowego”.
Lata 90. były bez wątpienia erą Kim Gun-mo. Z takimi hitami jak „Piękne powstrzymanie”, „Miłość odchodzi”, „Prędkość” i „Kukułka odleciała znad gniazda”, stworzył własny gatunek, poruszając się między balladami, dance, reggae, house i jazzem. Zdobywał najwyższe nagrody na corocznych ceremoniach wręczenia nagród, a jego piosenki stały się ulubionymi dla wszystkich pokoleń. Przez prawie 30 lat towarzyszył nam w chwilach radości i smutku, euforii i pocieszenia.
Jego błyskotliwa kariera została zatrzymana kilka lat temu, kiedy został obarczony poważnym „fałszywym oskarżeniem”. Oskarżenie o napaść na tle seksualnym, wniesione przez jedną kobietę, wstrząsnęło opinią publiczną. Nastąpiła długa i żmudna batalia prawna, która pogrążyła publiczność w zamęcie. Tytuł „Artysty Ludowego” został natychmiast zastąpiony przez „Kontrowersyjną Postać”. Jego muzyka zniknęła z audycji, a ludzie zaczęli nawet wahać się przed śpiewaniem jego piosenek.
Czas mijał, a w listopadzie 2021 roku, po ponad dwóch latach śledztwa, prokuratura wydała ostateczną decyzję o „niepociągnięciu do odpowiedzialności karnej” w sprawie wysuniętych przeciwko niemu zarzutów. Brak obiektywnych dowodów potwierdzających twierdzenia skarżącej oznaczał w zasadzie decyzję o „braku winy”. Prawnie jego „fałszywe oskarżenie” zostało całkowicie zdjęte.
Problem tkwi w tym, co dzieje się później. Głośne krytyki i piętno, które pojawiły się podczas wysuwania zarzutów, pozostały wyraźnie w pamięci, ale fakt, że zarzuty zostały prawnie uznane za „nieistniejące”, jest zaskakująco mało znany. „Znamię”, które raz odcisnęło się w pamięci publiczności, wydaje się nie znikać łatwo dzięki prostemu prawnemu orzeczeniu o niewinności.
Spójrzcie teraz na kanał YouTube, gdzie znajdują się nagrania jego występów z lat 90. Jeden komentarz, napisany sześć lat temu, nadal zbiera setki „polubień” i znajduje się na samej górze, odzwierciedlając prawdziwe uczucia publiczności: „Piosenkarz, który pojawia się raz na 100 lat... Po obejrzeniu wszystkich klipów, ostro czujesz, że w obecnej erze K-popu nie ma zamiennika dla tego piosenkarza…”
Poniżej pojawia się wiele aprobujących komentarzy, takich jak „Całkowicie się zgadzam. Jest niezastąpiony”, „Ja też”. To nie tylko nostalgia za przeszłością, ale wyraźne pragnienie publiczności dotyczące nieporównywalnego artysty. „Tęsknię za muzyką piosenkarza, który został niesłusznie zapomniany”, „Proszę, wróć”, - chórem wołają liczne komentarze wzywające do jego powrotu.
Teraz musimy ponownie spojrzeć na Kim Gun-mo. Minęło już kilka lat od momentu, gdy został oczyszczony z „fałszywego oskarżenia”. Jak długo będziemy go trzymać w cieniu „zarzutów”? Tak jak jego niezdarne pierwsze wrażenie było uprzedzeniem, tak teraz musimy zdjąć z niego piętno „kontrowersji”.
Błyskotliwe osiągnięcia muzyczne artysty, który zdominował epokę, nie powinny być już niesprawiedliwie ignorowane z powodu echa sprawy, która została już prawnie rozstrzygnięta. Jego muzyka nie jest winna. Musimy ponownie słuchać bez uprzedzeń jego niezliczonych arcydzieł, które pocieszały, a czasem zachwycały naszą przeszłość lat 90. i nasze emocje.
W wrześniu odpowiedział na wezwania publiczności i ponownie wszedł na scenę, rozpoczynając od koncertu w Pusan. Jak oświadczył producent koncertu: „Chociaż był z dala od sceny, ani na chwilę nie stracił z oczu muzyki”, przygotowuje się do ponownego zmierzenia się z muzyką.
Teraz kolej na nas i na telewizję, aby odpowiedzieć. Jego powrót nie powinien ograniczać się do kilku koncertów. Osiągnięcia muzyczne „niezastąpionego artysty” nie powinny być dłużej niesprawiedliwie ignorowane z powodu echa sprawy, która została prawnie rozstrzygnięta. Jego muzyka nigdy nie popełniła żadnego przestępstwa.
Jego miejscem była pierwotnie scena, a także salon, gdzie aktywnie uczestniczył w programach rozrywkowych, takich jak „Mój mały stary chłopiec”. Szczerze witamy jego powrót do fanów, którzy czekali sześć lat, i na jego należne miejsce „Artysty Ludowego”. Zdecydowanie wzywamy go, aby od tego ogólnokrajowego tournée ponownie aktywnie pokazywał swój genialny talent muzyczny i dowcipny styl w telewizji i różnych mediach, wysyłając mu nasze wspierające brawa.
Koreańscy internauci wyrażają silne poparcie dla powrotu Kim Gun-mo. Komentarze typu „Artysta pojawiający się raz na 100 lat” czy „Jest niezastąpiony” podkreślają tęsknotę publiczności za jego unikalnym talentem muzycznym, który ich zdaniem nadal jest nieobecny w obecnej scenie K-pop. Wielu fanów wzywa do jego powrotu, stwierdzając: „Tęsknię za muzyką artysty, który został niesłusznie zapomniany” i „Proszę, wróć”.